Alternatywna podróż poślubna – pomysły na niezwykły honeymoon dla żądnych przygód

Alternatywna podróż poślubna – pomysły na niezwykły honeymoon dla żądnych przygód

Po intensywnych przygotowaniach do ślubu i wesela nadszedł wreszcie moment wytchnienia. Macie za sobą jeden z najważniejszych dni w życiu – powiedzieliście sobie sakramentalne „tak” i bawiliście się do białego rana. Wcześniej dopięliście wszystko na ostatni guzik: rozesłaliście eleganckie zaproszenia ślubne do rodziny i przyjaciół, ustawiliście na stołach stylowe winietki z nazwiskami gości, a na koniec obdarowaliście najbliższych drobnymi upominkami w ramach podziękowania dla gości. Teraz, gdy emocje ślubne już opadły, czas zaplanować kolejny ekscytujący etap – podróż poślubną. Nie każdy marzy o tradycyjnym wypoczynku w kurorcie all inclusive na plaży. Coraz więcej nowożeńców szuka nietypowych pomysłów na miesiąc miodowy, pragnąc przeżyć razem coś naprawdę niezwykłego. Jeśli jesteście żądni przygód i chcecie, by Wasz honeymoon był jedyny w swoim rodzaju, poznajcie pięć alternatywnych propozycji na podróż poślubną pełną wrażeń. Od wyprawy kamperem przez Europę, przez górski trekking i rejs morski, aż po wolontariat za granicą czy nawet podróż dookoła świata – oto pomysły dla par, które pragną czegoś więcej niż typowego wyjazdu. Pamiętajcie, że nietypowa podróż poślubna może stać się przygodą życia i wspaniałym początkiem Waszego małżeństwa, pod warunkiem, że odpowiednio ją zaplanujecie i dopasujecie do własnych upodobań. Zapraszamy do lektury i inspirowania się poniższymi pomysłami!

Podróż poślubna kamperem przez Europę – wolność na czterech kółkach

Romantyczna przygoda w domu na kółkach

Czy wyobrażacie sobie wyruszyć w drogę tuż po ślubie, mając za „hotel” własny kamper i pełną swobodę zatrzymywania się tam, gdzie tylko zechcecie? Podróż poślubna kamperem to propozycja dla par kochających wolność, spontaniczność i bliskość natury. Zamiast spędzać tydzień w jednym resortowym kurorcie, każdego dnia budzicie się w innym miejscu – raz nad brzegiem alpejskiego jeziora, innym razem na klifie z widokiem na morze lub wśród pachnącego sosnowego lasu. Taka mobilna podróż pozwala dosłownie uciec z utartych szlaków i odnaleźć własne romantyczne zakątki z dala od tłumów. Poranna kawa na plaży o wschodzie słońca, wieczorne ognisko pod rozgwieżdżonym niebem czy drzemka we dwoje przy szumie fal – to tylko niektóre z magicznych momentów, jakie zapewnia kamperowa wyprawa. Miesiąc miodowy w kamperze oznacza przygodę 24 godziny na dobę: sami decydujecie, gdzie jedziecie i jak długo zostajecie. Dla wielu par taka nieograniczona swoboda i ciągle zmieniający się krajobraz za oknem to spełnienie podróżniczych marzeń i idealny start wspólnego życia. Ważne jednak, by oboje małżonkowie lubili taki styl podróżowania – jeśli cenicie komfort pięciogwiazdkowych hoteli bardziej niż biwakowe klimaty, kilkutygodniowa tułaczka po bezdrożach może okazać się wyzwaniem. Jednak dla miłośników przygód podróż kamperem będzie strzałem w dziesiątkę: nauczy współpracy, kompromisu i cieszenia się prostymi rzeczami, a jednocześnie dostarczy niezapomnianych wspomnień. W końcu nic tak nie zbliża, jak wspólne pokonywanie kolejnych kilometrów i odkrywanie świata we dwoje.

Najciekawsze trasy kamperowe w Europie

Europa oferuje mnóstwo malowniczych tras idealnych na kamperowy miesiąc miodowy. Wszystko zależy od Waszych preferencji – możecie ruszyć na południe w poszukiwaniu słońca, na północ za surowym pięknem natury albo zaplanować prawdziwy Eurotrip od oceanu po morze. Jednym z klasycznych pomysłów jest podróż wzdłuż wybrzeża Adriatyku. Wyobraźcie sobie: startujecie we włoskiej Wenecji lub malowniczej Toskanii, skąd kierujecie się na wschód przez słoneczną Chorwację. Po drodze zatrzymujecie się w urokliwych miasteczkach Dalmacji, kąpiecie w lazurowych zatoczkach i smakujecie lokalnej kuchni. Następnie jedziecie dalej na południe, odkrywając dzikie plaże Czarnogóry i spektakularne klify Albanii, by zakończyć podróż w starożytnych greckich miastach. Każdy dzień przynosi nową scenerię – od antycznych ruin, przez gaje oliwne, po turkusowe morze – a Wy decydujecie, gdzie zrobić kolejny przystanek. Inny świetny kierunek to północ Europy: baśniowe fiordy Norwegii i dalej na północ, aż za koło podbiegunowe. Taka trasa wiedzie przez majestatyczne góry, lodowce i wodospady – możecie zobaczyć zorzę polarną na Lofotach, przeżyć białe noce w Finlandii, a nawet dotrzeć kamperem na Nordkapp, skraj kontynentu. Po drodze czekają Was nie tylko surowe krajobrazy, ale i urokliwe skandynawskie wioski oraz niezwykle czyste kempingi w środku dzikiej przyrody. Dla fanów wina i romantycznych miasteczek ciekawą opcją będzie trasa przez Francję i Hiszpanię – od zamków w Dolinie Loary, przez pola lawendy Prowansji, Lazurowe Wybrzeże, aż po hiszpańskie wybrzeże Costa Brava i dalej w stronę Andaluzji. Możliwości są nieograniczone: od irlandzkich klifów Moher po baśnie znad Balatonu na Węgrzech, Europa kusi różnorodnością. Kluczem jest wybranie miejsc, które Was najbardziej ekscytują – może oboje kochacie góry, albo ciągnie Was w stronę morza? Przy kamperowej wyprawie możecie połączyć jedno i drugie, np. zahaczając i o plaże, i o górskie przełęcze. Już samo planowanie trasy sprawi Wam frajdę, bo będziecie wspólnie snuć wizje przygód i wybierać punkty na mapie, które zawsze chcieliście zobaczyć.

Oryginalne numery stołów z bukietem peonii | Impresja nr 3
Oryginalne numery stołów z bukietem peonii | Impresja nr 3

Numery stołów weselnych w pastelowych barwach | Impresja nr 1
Numery stołów weselnych w pastelowych barwach | Impresja nr 1

Mini słoiczki Nutella z kwiatową etykietą | Kraft nr 11
Mini słoiczki Nutella z kwiatową etykietą | Kraft nr 11

Planowanie trasy i noclegów na kempingach

Choć podróż kamperem kojarzy się ze spontanicznością, warto poświęcić czas na przygotowanie planu – przynajmniej ramowego. Zacznijcie od wytyczenia głównych punktów podróży i sprawdzenia, jakie odległości Was dzielą. Pamiętajcie, że podróż poślubna to nie wyścig – lepiej zaplanować mniej miejsc, ale mieć czas, by się nimi nacieszyć, zamiast pędzić codziennie setki kilometrów. Gdy już wybierzecie kierunek, zorientujcie się w przepisach dotyczących kamperów w danych krajach. Na przykład w niektórych miejscach dozwolone jest tzw. „dzikie kempingowanie” (czyli nocleg kamperem poza oficjalnym polem), ale w innych krajach jest to zabronione lub ograniczone. Przed wyruszeniem sprawdźcie listę kempingów na trasie – zwłaszcza w popularnych regionach warto zarezerwować miejsce zawczasu, zwłaszcza w szczycie sezonu. Dobre pole kempingowe zapewni Wam dostęp do prysznica, toalety, czasem pralni czy podłączenia prądu, a przy tym często bywa położone w malowniczej okolicy. Jednak nie bójcie się zostawić sobie odrobiny spontaniczności – najpiękniejsze chwile często czekają poza utartym szlakiem. Może zobaczycie drogowskaz na ciekawy punkt widokowy i zdecydujecie się zboczyć z trasy? Albo usłyszycie od napotkanego podróżnika o urokliwym miejscu, o którym nie było w przewodniku, i postanowicie tam zostać na noc. Plan to jedno, ale umiejętność elastycznego podejścia to druga ważna cecha udanej wyprawy kamperem. Ważnym elementem planowania są noclegi – zidentyfikujcie potencjalne miejsca postoju na każdy dzień, ale miejcie też plan B. Aplikacje dla kamperowiczów czy fora internetowe pełne są opinii o kempingach i miejscach postoju – warto z nich skorzystać. Pamiętajcie też o tak prozaicznych kwestiach, jak regularne uzupełnianie wody w zbiornikach, zrzut ścieków czy ładowanie akumulatorów – logistyka w drodze jest ważna, by podróż przebiegała komfortowo. Planując trasę, uwzględnijcie czas na zwiedzanie i odpoczynek – może jedno popołudnie spędzicie leniwie na hamaku przy kamperze, zamiast jechać dalej? Taka równowaga między zwiedzaniem a relaksem sprawi, że wrócicie z podróży poślubnej pełni energii, a nie zmęczeni.

Praktyczne porady dla podróżujących kamperem

Zanim wyruszycie w drogę, warto poznać kilka praktycznych wskazówek, które ułatwią Wam życie podczas podróży kamperem. Po pierwsze, wynajem czy własny kamper? Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z caravaningiem i nie posiadacie własnego pojazdu, najlepszą opcją będzie wypożyczenie kampera. Na rynku działa wiele wypożyczalni oferujących różne modele – od kompaktowych vanów po duże kampery rodzinne. Dobrze jest wcześniej obejrzeć pojazd lub przynajmniej poczytać opinie, by wybrać taki, który spełni Wasze potrzeby (np. wygodne łóżko dla dwóch osób, wyposażenie kuchenne, prysznic). Koszt wynajmu kampera zależy od sezonu, klasy pojazdu i czasu wypożyczenia – latem ceny są najwyższe, poza sezonem spadają. Dla orientacji: podstawowy model kampera można wynająć poza szczytem już od ok. 200–300 zł za dobę, natomiast luksusowe, nowe kampery w środku lata mogą kosztować i 700–800 zł za dobę. Do tego doliczcie paliwo – kamper spala więcej niż osobówka (średnio 8-12 l/100 km, a przy większych prędkościach nawet więcej). Warto założyć nieco wyższy budżet na paliwo, zwłaszcza jeśli planujecie pokonać tysiące kilometrów, żeby potem nie było przykrej niespodzianki. Pamiętajcie też o opłatach za autostrady w różnych krajach (winiety w Szwajcarii, Austrii, opłaty bramkowe we Francji, Włoszech itp.) – to również warto uwzględnić w kosztorysie. Mimo tych wydatków podróż kamperem często i tak wychodzi korzystniej finansowo niż klasyczna objazdówka z noclegami w hotelach, bo oszczędzacie na noclegach i częściach wyżywienia. Kamper ma kuchnię, więc możecie sami przygotowywać posiłki z lokalnych produktów – wspólne gotowanie w plenerze też może być frajdą i elementem integrującym młodą parę. Dla pewności przed wyjazdem zróbcie listę rzeczy do zabrania: pościel i śpiwory, ręczniki szybkoschnące, latarki czołowe, środki na komary, podstawowe przyprawy i produkty spożywcze na start, apteczkę pierwszej pomocy. Dobrym pomysłem jest krótki „test” kampera – wypożyczcie go na weekend próbny przed dłuższą wyprawą. Przekonacie się, jak czujecie się w domu na kółkach, nauczycie się obsługi sprzętów (lodówki gazowej, toalety chemicznej, ogrzewania) i sprawdzicie, czy taka forma podróży Wam odpowiada. Lepiej odkryć ewentualne trudności podczas dwudniowego wypadu niż dopiero w trakcie miesięcznej podróży poślubnej. Na koniec pamiętajcie o dokumentach: jeśli planujecie podróż kamperem za granicę, upewnijcie się, że Wasze prawo jazdy jest honorowane. W krajach poza UE może być wymagane międzynarodowe prawo jazdy, które trzeba wyrobić w starostwie przed wyjazdem. Upewnijcie się też, że macie wykupione odpowiednie ubezpieczenie komunikacyjne (zielona karta w krajach, gdzie wymagana) oraz turystyczne dla siebie. Mając wszystko przygotowane, możecie ruszać ku przygodzie. Podróż poślubna kamperem to niesamowite doświadczenie – trochę jak test Waszego zgrania, ale przede wszystkim ogromna frajda. Wspólne pokonywanie kolejnych kilometrów, rozwiązywanie drobnych problemów w drodze i dzielenie się zachwytami nad widokami sprawi, że wrócicie jeszcze bardziej zżyci. Ta wolność na czterech kółkach sprawi, że Wasz miesiąc miodowy stanie się barwną mozaiką przygód, do której będziecie z uśmiechem wracać we wspomnieniach.

Księga Gości Weselnych z leśnym motywem | Opal nr 2
Księga Gości Weselnych z leśnym motywem | Opal nr 2

Personalizowana Księga Gości z kaligraficznymi złotymi napisami | Sand nr 3
Personalizowana Księga Gości z kaligraficznymi złotymi napisami | Sand nr 3

Burgundowa Księga Gości z anemonami i daliami | Korani nr 4
Burgundowa Księga Gości z anemonami i daliami | Korani nr 4

Podróż poślubna w górach – trekkingowa przygoda dla dwojga

Zamiast plaż – pełna adrenaliny wyprawa na szlaku

Dla wielu nowożeńców wymarzona podróż poślubna to biały piasek i szum oceanu, ale jeśli Wy zamiast leżenia pod palmą wolicie aktywność, świeże górskie powietrze i spektakularne panoramy, górski trekking może być Waszym pomysłem na miesiąc miodowy. Wyobraźcie sobie wspólne zdobywanie górskich szczytów, noclegi w schroniskach wysoko w chmurach albo pod namiotem z milionem gwiazd nad głową – brzmi jak scenariusz z filmu przygodowego, a może stać się Waszą rzeczywistością. Podróż poślubna w górach to propozycja dla par, które kochają ruch, naturę i nie boją się wysiłku. Zamieniacie plażowe klapki na solidne buty trekkingowe, hotelowy basen na krystaliczne jezioro polodowcowe, a eleganckie kolacje na posiłek gotowany na turystycznej kuchence gdzieś na zboczu góry. Taki wyjazd zapewni Wam nie tylko dawkę adrenaliny i niezapomniane widoki, ale też ogromną satysfakcję ze wspólnego pokonywania trudności. Każdy kolejny kilometr marszu i każdy zdobyty szczyt będzie cennym doświadczeniem budującym Waszą więź. Wspinając się ramię w ramię, będziecie się wzajemnie wspierać w chwili zmęczenia i razem cieszyć z osiągniętego celu na szczycie – to uczy zaufania i pokazuje, że potraficie razem stawić czoła wyzwaniom. Takie wspólne działanie to świetny test przed życiowymi wyzwaniami, o czym więcej piszemy w artykule: Wspólne planowanie ślubu bez kłótni: Jak zorganizować wesele i zachować spokój? Oczywiście, taka forma podróży poślubnej jest wymagająca. Trzeba liczyć się z fizycznym wysiłkiem, czasem niewygodą (brak prysznica czy miękkiego łóżka w schronisku bywa wyzwaniem), zmienną pogodą. Ale w zamian dostajecie coś bezcennego – poczucie prawdziwej przygody. Poranny widok morza chmur rozciągającego się w dolinie, odgłos wiatru wśród turni i świadomość, że właśnie razem zdobyliście jakiś szczyt, zostaną z Wami na zawsze. Jeśli oboje dobrze czujecie się w górskich klimatach, taka podróż poślubna będzie strzałem w dziesiątkę. Jeśli zaś dopiero jedno z Was jest zapalonym górołazem, a drugie mniej – warto zacząć od łatwiejszych tras i stopniowo się rozkręcać, tak by każdy czerpał z tego radość. Pamiętajcie, że to Wasz miesiąc miodowy – nie chodzi o bicie rekordów, a o wspólną radość z odkrywania świata na Waszych warunkach. Górski trekking może dostarczyć tej radości w najczystszej postaci, oferując zarazem romantyzm (nic tak nie zbliża jak przytulenie przy ognisku na wysokości 2000 m n.p.m.) i dreszczyk emocji.

Najpiękniejsze kierunki trekkingowe na podróż poślubną

Świat stoi otworem przed spragnionymi górskich wędrówek nowożeńcami. W zależności od czasu, budżetu i kondycji możecie wybrać się na trekking w Polsce, w Europie albo w najdalsze zakątki globu. Jeżeli dysponujecie tylko kilkoma dniami, polskie góry również potrafią zauroczyć – klasyka to Tatry (wędrówka granią Tatr Zachodnich, nocleg w schronisku na Hali Ornak czy w Pięciu Stawach, spacer nad Morskie Oko o świcie, gdy nie ma tłumów), ale równie piękne mogą być mniej oblegane Bieszczady. Wyobraźcie sobie jesienny miesiąc miodowy na bieszczadzkich połoninach: złote trawy, puste szlaki, wieczory przy kominku w drewnianej chacie – romantyzm gwarantowany. Jeśli jednak marzą Wam się wyższe góry i egzotyka, możliwości jest mnóstwo. Himalaje w Nepalu to marzenie wielu trekkingowców – słynny szlak do Everest Base Camp albo wokół Annapurny pozwoli Wam znaleźć się wśród najwyższych szczytów świata. Taka wyprawa to około dwa tygodnie wędrówki, przechodzenie przez wiszące mosty, himalajskie wioski i modlitewne flagi trzepoczące na przełęczach. Trzeba co prawda zmierzyć się z dużymi wysokościami (ponad 5000 m n.p.m.), ale nagrodą będą widoki o jakich nawet się Wam nie śniło i satysfakcja z bycia tam, gdzie dociera niewielu. Inny wspaniały kierunek to Andy w Ameryce Południowej. Peru oferuje znany Szlak Inków do Machu Picchu – kilkudniowy trek przez góry i dżunglę, zakończony wejściem o wschodzie słońca do legendarnego „Zaginionego Miasta”. To magiczne przeżycie, a dodatkowo można połączyć je ze zwiedzaniem Cuzco i Doliny Inków albo wypadem nad jezioro Titicaca. Dla par o naprawdę dobrej kondycji i dużych ambicjach górskich zdobycie Kilimandżaro w Tanzanii będzie niezwykłym miesiącem miodowym. Dach Afryki (5895 m) jest do osiągnięcia trekkingowo bez specjalistycznego sprzętu, ale wymaga aklimatyzacji – sześć, siedem dni marszu przez różne strefy klimatyczne, od tropikalnych lasów, po księżycowy krajobraz wyższych partii, by razem stanąć na Uhuru Peak o wschodzie słońca i zobaczyć cień najwyższej góry Afryki padający na chmury. Taki początek małżeństwa na pewno zapisze się złotymi głoskami we wspólnych wspomnieniach. Wielbicielom dzikiej przyrody można polecić Patagonię na pograniczu Chile i Argentyny – trekking w Parku Torres del Paine czy pod Fitz Royem, w otoczeniu lodowców, granitowych wież i lazurowych jezior, uchodzi za jeden z najpiękniejszych na świecie. Blisko natury będziecie też w Nowej Zelandii, która słynie z tzw. Great Walks – malowniczych szlaków przez góry, fiordy i lasy deszczowe (np. Milford Track czy Tongariro Alpine Crossing, gdzie kręcono sceny do „Władcy Pierścieni”). Jeśli wolicie coś bliżej Europy – Alpy czekają z masywem Mont Blanc (można obejść go dookoła szlakiem Tour du Mont Blanc przez Francję, Włochy i Szwajcarię) lub Dolomity we Włoszech, których postrzępione turnie zapewniają spektakularne tło wędrówek. Z kolei Kaukaz w Gruzji kusi dzikością – trekking do lodowca pod Uszbą czy do wioski Uszguli w Swanetii to spotkanie z autentycznym, surowym pięknem gór i lokalną kulturą (pyszne chaczapuri na szlaku!). Każdy z tych kierunków może stać się scenerią Waszej poślubnej przygody – ważne, by dopasować go do swoich marzeń i możliwości. Nie chodzi o to, by się zamęczyć, ale by wspólnie cieszyć się każdą chwilą w drodze. Czasem lepiej wybrać prostszy szlak z pięknymi widokami i mieć energię na romantyczny wieczór przy świecach w schronisku, niż rzucić się na ekstremalnie trudną trasę i padać ze zmęczenia. Na szczęście oferta trekkingów jest tak bogata, że każdy znajdzie coś dla siebie – od łagodnych wędrówek po beskidzkich dolinach, po wyprawy na kraniec świata.

Czekoladki ślubne z bukietem białych róż i eukaliptusa | Szafirowe nr 3
Czekoladki ślubne z bukietem białych róż i eukaliptusa | Szafirowe nr 3

Miód weselny z gałązkami oliwnymi | Indygo nr 2
Miód weselny z gałązkami oliwnymi | Indygo nr 2

Eleganckie zawieszki na wódkę weselną z cyrkoniami | Amaretto nr 1
Eleganckie zawieszki na wódkę weselną z cyrkoniami | Amaretto nr 1

Przygotowanie i bezpieczeństwo na górskiej wyprawie

Aby górska podróż poślubna była udana, musicie się do niej dobrze przygotować – zarówno pod względem ekwipunku, kondycji, jak i zadbania o bezpieczeństwo. Kluczowe jest realistyczne ocenienie swoich sił. Jeśli na co dzień nie chodzicie po górach, zacznijcie od krótszych i łatwiejszych tras, nie porywając się od razu na Himalaje. Możecie przed wyjazdem poćwiczyć kondycję – regularne spacery, bieganie czy wypady na pobliskie szlaki pomogą Wam przyzwyczaić organizm do wysiłku. W przypadku bardzo wysokich gór pamiętajcie o aklimatyzacji – np. w Andach czy Himalajach należy dać sobie kilka dni na przyzwyczajenie do wysokości, pić dużo wody, unikać alkoholu i iść w swoim tempie. Objawy choroby wysokościowej (bóle głowy, nudności, zawroty) to sygnał, by się zatrzymać lub zejść niżej – zdrowie jest ważniejsze niż ambicja zdobycia szczytu. Pakowanie na trekking wymaga przemyślenia, bo wszystko niesiecie na własnych plecach (ewentualnie część rzeczy może nieść przewodnik lub zwierzęta juczne, jeśli korzystacie z lokalnej pomocy). Postawcie na dobrą odzież techniczną: buty trekkingowe koniecznie rozchodzone przed wyjazdem, oddychającą odzież, która ochroni zarówno przed chłodem jak i słońcem (na dużej wysokości łatwo o poparzenia słoneczne, więc czapka z daszkiem i krem z filtrem to mus!), kurtkę przeciwdeszczową i przeciwwiatrową. Przyda się też czołówka, kijki trekkingowe, apteczka z podstawowym wyposażeniem (plastry na odciski, bandaż elastyczny, środki przeciwbólowe, coś na żołądek). Pamiętajcie, że im lżejsze plecaki, tym przyjemniejszy marsz, więc zabierajcie tylko niezbędne rzeczy – w trakcie trekkingu i tak człowiekowi nie potrzeba wiele, a każda zaoszczędzona waga to mniej zmęczenia. Ważnym elementem przygotowań jest zgromadzenie informacji o szlaku: sprawdźcie prognozy pogody, długość etapów, dostępność wody pitnej po drodze (czy trzeba nieść zapas, czy są strumienie/schroniska), ewentualne wymogi pozwolenia czy opłaty (np. w parkach narodowych). Bezpieczeństwo powinno być na pierwszym miejscu. W górach pogoda i warunki potrafią zmienić się w ciągu godziny – miejcie plan awaryjny, gdyby załamała się pogoda. Nie wahajcie się zmienić planów, jeśli zajdzie taka potrzeba – odpuścić zdobycie szczytu to nie wstyd, zwłaszcza gdy czekają na Was jeszcze dziesiątki wspólnych lat i okazji do powrotu. Lepiej bezpiecznie wrócić do domu, mając może niedosyt, niż narażać się na niepotrzebne ryzyko. W nieznanym terenie rozważcie wynajęcie lokalnego przewodnika – nie tylko poprowadzi Was pewniej i opowie o okolicy, ale też zapewni wsparcie, gdyby pojawiły się trudności. W grupie zawsze raźniej. Warto też wykupić dobre ubezpieczenie turystyczne pokrywające akcje ratunkowe w górach (np. helikopter w Himalajach kosztuje krocie, lepiej mieć to ubezpieczone). Zadbajcie o nawzajem o siebie – obserwujcie swoje samopoczucie, róbcie przerwy na odpoczynek i przekąski energetyczne (orzechy, czekolada, suszone owoce). Wspinając się w duecie, pamiętajcie że stanowicie zespół: czasem jedno będzie mieć gorszy dzień, wtedy drugie może dodać otuchy i przejąć część ciężaru, innym razem odwrotnie. Takie momenty uczą empatii i wzajemnego wsparcia – a przecież właśnie na tym polega małżeństwo. Pod koniec dnia, gdy zmęczeni usiądziecie razem przed schroniskiem z kubkiem herbaty, patrząc na słońce zachodzące za szczytami, poczujecie ogromną dumę i szczęście. Wspólny trekking zbliża i buduje zaufanie – po takiej wyprawie będziecie mieć poczucie, że razem możecie przenosić góry (czasem dosłownie!). Każdy trudniejszy moment na szlaku, który wspólnie pokonacie, stanie się anegdotą do opowiadania i cementem Waszej relacji. Podróż poślubna w górach to nie tylko piękne zdjęcia na tle panoram, ale przede wszystkim szkoła partnerstwa i komunikacji. Gdy wrócicie do codzienności, jeszcze długo będziecie wspominać ten małżeński sprawdzian w terenie, zapewne planując już kolejne górskie przygody – bo góry potrafią uzależnić, zwłaszcza gdy odkrywa się je u boku ukochanej osoby.

Podróż poślubna pod żaglami – romantyczny rejs ku przygodzie

Urok i swoboda żeglowania we dwoje

Szumiące fale, wiatr we włosach, zachód słońca oglądany z pokładu jachtu – czy można wyobrazić sobie bardziej malowniczą scenerię dla zakochanych? Podróż poślubna na morzu to propozycja dla par, które marzą o nietypowym, żeglarskim klimacie miesiąca miodowego. Morski rejs łączy w sobie element romantyczny i przygodowy: z jednej strony intymność i spokój, gdy płyniecie samotnie wśród bezkresu wód, z drugiej nutę ekscytacji – bo przecież żeglowanie to żywioł, przygoda i ciągłe odkrywanie nowych miejsc. Miesiąc miodowy pod żaglami daje Wam wolność podobną do podróży kamperem, ale zamiast dróg są morskie szlaki, a zamiast gór – błękitne fale i nadmorskie miasteczka. Taka wyprawa może być niezwykle romantyczna: rankiem budzicie się w niewielkiej kabinie kołysanej delikatnie przez fale, wychodzicie na pokład powitać dzień przy filiżance kawy, a wokół tylko woda i wschodzące słońce. Wieczorem cumujecie w ustronnej zatoczce, gdzie poza Wami nie ma nikogo – kąpiecie się o zmierzchu w ciepłym morzu, a kolację przy świecach spożywacie na pokładzie przy akompaniamencie cykad i szumu fal. Romantyczna atmosfera gwarantowana! Żeglowanie uczy też pracy zespołowej – na jachcie będziecie razem stawiać żagle, wybierać kurs, cumować w portach. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż poczucie, że wspólnie prowadzicie łódź do celu. Nawet jeśli zatrudnicie skippera (profesjonalnego kapitana), możecie angażować się w sterowanie czy nawigację pod jego okiem, zdobywając nowe umiejętności i mając przy tym frajdę. Dla par, które lubią aktywne spędzanie czasu, rejs żeglarski to szansa nauczyć się czegoś nowego i przeżyć mini-przygody każdego dnia – a to podpłynie do Was grupa delfinów eskortujących jacht, a to trzeba będzie wspólnie szybko zareagować na zmianę pogody refując żagle przed nadejściem silniejszego wiatru. Oczywiście można też postawić na pełen relaks – korzystać ze słońca na pokładzie, kąpać w turkusowych lagunach i zwiedzać portowe miasteczka podczas postojów. Plusem podróży poślubnej pod żaglami jest różnorodność doświadczeń: trochę leniuchowania, trochę żeglarskiej adrenaliny, sporo zwiedzania i bliskość natury. To także odcięcie się od codzienności – na morzu nie myśli się o mailach czy obowiązkach, tylko żyje chwilą, tu i teraz, w rytmie fal. Ważne jest jednak, aby oboje partnerzy czuli się dobrze na wodzie. Jeśli żadne z Was wcześniej nie żeglowało, dobrym pomysłem jest krótki rejs próbny (choćby weekend na Mazurach czy Bałtyku) by sprawdzić, czy nie dokucza Wam choroba morska i czy taki styl wypoczynku Wam odpowiada. Większość osób szybko przyzwyczaja się do kołysania, ale lepiej dmuchać na zimne – łatwiej zapobiegać niż leczyć złe samopoczucie (pomagają tabletki przeciw chorobie morskiej, opaski uciskowe na nadgarstki, a nawet proste sposoby jak żucie imbiru). Jeśli te drobiazgi Was nie zrażą, rejs będzie niesamowitym doświadczeniem, które połączy Was jeszcze bardziej. W końcu nic tak nie buduje więzi, jak wspólne stawianie czoła naturze i cieszenie się jej pięknem na własny, intymny sposób.

Zaproszenia ślubne z motywem zielonych liści, złocone akcenty, klasyczne | Zaproszenia ślubne złocone | Rubin nr 4
Zaproszenia ślubne z motywem zielonych liści, złocone akcenty, klasyczne | Zaproszenia ślubne złocone | Rubin nr 4

Stylowe Zaproszenia Ślubne ze Złotymi Akcentami, Akwarelowe Kwiaty | Ekskluzywne Zaproszenia Ślubne | Rubin nr 1
Stylowe Zaproszenia Ślubne ze Złotymi Akcentami, Akwarelowe Kwiaty | Ekskluzywne Zaproszenia Ślubne | Rubin nr 1

Zaproszenia ślubne z różowymi różami i złoceniami, transparentna koperta | zaproszenia ślubne w stylu glamour | Rubin nr 9
Zaproszenia ślubne z różowymi różami i złoceniami, transparentna koperta | zaproszenia ślubne w stylu glamour | Rubin nr 9

Najlepsze destynacje na rejs poślubny

Gdzie można popłynąć w poślubny rejs? Możliwości jest naprawdę wiele – od ciepłych mórz południowych po rodzime akweny. Dla wielu polskich par numerem jeden są rejsy w basenie Morza Śródziemnego. To region stosunkowo blisko, z dogodnym klimatem i mnóstwem atrakcji. Szczególną popularnością cieszy się Chorwacja, nazywana żeglarskim rajem – jej dalmatyńskie wybrzeże usiane jest setkami malowniczych wysp i wysepek, od tych tętniących życiem (jak Hvar czy Brač) po bezludne, ciche zatoczki, gdzie można rzucić kotwicę tylko we dwoje. Infrastruktura żeglarska w Chorwacji jest świetna: marin jest dużo, warunki na ogół sprzyjające nawet dla mniej doświadczonych (latem wiatr ma umiarkowaną siłę, a wyspy chronią przed dużą falą). Możecie zacząć w Splicie lub Dubrowniku i przez tydzień czy dwa krążyć od portu do portu, odkrywając średniowieczne miasteczka, ukryte plaże i rozkoszując się śródziemnomorską kuchnią. Alternatywą może być Grecja – rejs wśród greckich wysp (np. Cyklady na Morzu Egejskim czy Jońskie po zachodniej stronie Grecji) to połączenie żeglowania z historią i kulturą. Każdego dnia możecie cumować w innym miejscu: raz przy białych domkach Santorini, innym razem w rybackim porcie na małej wysepce, gdzie czas się zatrzymał. Greckie wiatry (jak słynny Meltemi w Cykladach) potrafią być nieco silniejsze, więc to trasa dla ciut bardziej wprawionych lub ze skipperem, ale widoki i atmosfera są tego warte. Jeśli marzą Wam się klimaty bardziej egzotyczne, Karaiby kuszą turkusową wodą i tropikalną scenerią rodem z pocztówki. Rejs pomiędzy karaibskimi wyspami – np. archipelagiem Małych Antyli (Martynika, Saint Lucia, Grenadyny) – pozwoli Wam zakosztować życia w rytmie reggae: kąpieli na rafach koralowych, plaż z palmami i koktajli z rumem pod rozgwieżdżonym niebem. Pamiętajcie jednak, że najlepszy czas na Karaiby to nasza zima (grudzień–kwiecień), bo latem trwa tam pora huraganów. Również Seszele czy Polinezja Francuska to marzenia wielu żeglarzy – przestrzenie Oceanu Indyjskiego lub Spokojnego, atole, laguny pełne kolorowych ryb i rajska natura. To jednak dość kosztowne kierunki i wymagające większego doświadczenia (żeglowanie po oceanie), więc planując taki rejs warto mieć profesjonalną załogę na pokładzie. Wracając na bliższe nam wody – Bałtyk i Morze Północne także oferują ciekawe trasy dla amatorów żeglarstwa, choć o bardziej surowym charakterze. Możecie np. opłynąć duńskie wyspy, odwiedzić malowniczą szwedzką Karlskronę czy fińskie Alandzkie wyspy. Plusem jest brak upałów i brak tłumów, minusem chłodniejsza woda i bardziej kapryśna pogoda. Dla osób, które wolą spokojniejsze wody śródlądowe, Mazury będą idealnym rozwiązaniem – może to mniej „epickie” niż morze, ale za to niezwykle urokliwe. Tydzień w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich, żeglowanie od jeziora do jeziora, wieczory w tawernie przy szantach i świeżej rybie – to również może być piękny sposób na spędzenie podróży poślubnej, zwłaszcza jeśli cenicie polskie klimaty i chcecie uniknąć dalekich wyjazdów. Podsumowując, destynację rejsu poślubnego wybierzcie zgodnie z marzeniami i umiejętnościami. Śródziemnomorski ciepły wiatr czy egzotyka Karaibów – każde miejsce ma swój urok. Ważne, by oboje czerpali radość z kierunku, w który wyruszacie, bo wspólna pasja do odkrywania nowych portów jest tu kluczem.

Jak zaplanować żeglarską wyprawę poślubną

Planowanie podróży poślubnej pod żaglami warto zacząć z odpowiednim wyprzedzeniem, zwłaszcza jeśli nie macie własnej łódki. Pierwsza decyzja to: czy żeglujecie samodzielnie, czy z wynajętym skipperem/załogą? Jeśli któreś z Was ma patent żeglarski (np. sternik jachtowy) i czujecie się na siłach samodzielnie prowadzić jacht, możecie wynająć tzw. bareboat, czyli jacht bez załogi. Wymaga to jednak pewnego doświadczenia – sterowanie kilkunastometrowym jachtem morskim to nie to samo co mała Omega na jeziorze. Jeśli więc nie jesteście pewni swoich umiejętności lub po prostu chcecie móc bardziej skupić się na sobie niż na nawigacji, rozsądnym rozwiązaniem jest wynajęcie skippera. Taka osoba przejmuje odpowiedzialność za prowadzenie jachtu, a Wy możecie zarówno pomagać na pokładzie, jak i w pełni korzystać z urlopu. Wielu skipperów jest bardzo elastycznych – dopasują trasę do Waszych życzeń, pokażą najpiękniejsze zakątki, a jednocześnie dyskretnie usuną się w cień, gdy będziecie chcieli prywatności (np. wieczorem na kotwicowisku). Koszt skippera to dodatkowy wydatek, ale na dwie osoby i tak cała czarterowa wyprawa może być porównywalna cenowo do egzotycznych wczasów, zwłaszcza gdy podróżujecie np. z inną parą czy grupą (aczkolwiek podróż poślubna sugeruje raczej kameralny rejs we dwoje). Kolejna sprawa to wynajem jachtu. W Chorwacji, Grecji czy innych popularnych miejscach działa mnóstwo firm czarterowych. Możecie skorzystać z usług pośrednika w Polsce lub samemu poszukać ofert online. Zwróćcie uwagę na wielkość jachtu (dla dwóch osób w zupełności wystarczy 30–40 stóp długości), rocznik i wyposażenie (czy jest kabina WC z prysznicem – przydatne, jeśli planujecie nocować poza portami; czy jest kambuz z lodówką, itp.). Upewnijcie się, jakie są warunki – kaucja za jacht, ubezpieczenie, co jest wliczone w cenę (często silnik do pontonu, sprzątanie końcowe czy pościel są płatne ekstra). Gdy macie już jacht, zaplanujcie trasę rejsu, ale elastycznie. Dobrze jest wyznaczyć sobie dzienne odcinki – np. 3-4 godziny żeglugi, potem postój, zwiedzanie. Unikajcie zbyt napiętego grafiku; rejs ma być przyjemnością, a nie wyścigiem z czasem. Weźcie pod uwagę lokalne warunki wiatrowe – np. jeśli w danym rejonie popołudniami zawsze wieje silniej, lepiej wypływać rano, a po lunchu mieć już postój. Spakujcie się rozsądnie – na jachcie przestrzeń jest ograniczona, więc miękkie torby zamiast twardych walizek, rzeczy szybkoschnące, strój kąpielowy, coś cieplejszego na wieczór (na morzu po zachodzie słońca potrafi zrobić się chłodno nawet w lecie). Niezbędne będą kremy z filtrem, okulary przeciwsłoneczne, nakrycie głowy – słońce odbite od wody opala podwójnie. Przyda się też cienka kurtka sztormowa lub wiatrówka na bryzgi wody i ewentualny deszcz. Zadbajcie o prowiant – wyruszając w rejs zaopatrzcie się w zapas jedzenia i wody pitnej na kilka dni (w portach później uzupełnicie). Wspólne gotowanie w kambuzie to frajda, ale pewnie będziecie też chcieli próbować lokalnych smaków w nadbrzeżnych knajpkach – warto więc planować tak trasę, by co jakiś czas zatrzymać się w miasteczku słynącym z dobrej kuchni. Pomyślcie również o bezpieczeństwie: przed wypłynięciem skipper (Wy lub wynajęty) powinien zrobić krótki briefing – gdzie są kamizelki ratunkowe, jak użyć radia UKF w razie potrzeby, jaki jest plan w razie sztormu. Sprawdzenie prognozy pogody codziennie to obowiązek – na szczęście w dobie internetu i aplikacji na telefon to łatwe nawet na morzu (często odbiera sieć komórkowa w pobliżu wysp, a dalej można mieć mały internetowy modem satelitarny lub prognozy przez radio). Jeśli zapowiada się sztorm, najlepiej przeczekać go w porcie. Nie porywajcie się z motyką na słońce – morze wymaga pokory, więc plan zawsze powinien uwzględniać margines bezpieczeństwa. Gdy zadbacie o te wszystkie aspekty, rejs poślubny będzie cudownym przeżyciem. Codziennie nowe widoki, kawałek Waszego prywatnego świata na pokładzie jachtu i wspomnienia, które jeszcze długo będą wywoływać uśmiech. Taka podróż udowadnia, że razem możecie płynąć przez życie pod pełnymi żaglami, omijając mielizny i ciesząc się sprzyjającym wiatrem.

Plan stołów Delize nr 3
Plan stołów Delize nr 3

Plan stołów Eteryczne nr 2
Plan stołów Eteryczne nr 2

Plan stołów Pastelowe nr 3
Plan stołów Pastelowe nr 3

Podróż poślubna z misją – wolontariat za granicą

Miesiąc miodowy inny niż wszystkie – pomaganie zamiast plażowania

A co jeśli by tak w trakcie podróży poślubnej nie tylko cieszyć się sobą i odkrywaniem nowych miejsc, ale też zrobić coś dobrego dla innych? Dla par, które mają w sobie ducha altruizmu i chcą przeżyć swój miesiąc miodowy bardziej znacząco, ciekawym pomysłem jest wolontariat za granicą. Brzmi nietypowo? Owszem, bo mało kto łączy honeymoon z pracą, ale właśnie dlatego może to być nietuzinkowa i niezwykle satysfakcjonująca podróż poślubna. Zamiast tradycyjnego wypoczynku, decydujecie się poświęcić trochę waszego czasu i energii, by pomóc potrzebującym – czy to ludziom, czy zwierzętom, czy środowisku naturalnemu – w miejscu, do którego się wybieracie. Wyobraźcie sobie, że jedziecie gdzieś daleko i nie jesteście tam tylko turystami, ale uczestnikami życia lokalnej społeczności, wolontariuszami którzy zostawiają świat odrobinę lepszym niż go zastali. Może zawsze marzyliście, by zobaczyć Afrykę, ale jednocześnie poruszały Was losy dzikich zwierząt? W podróży poślubnej możecie połączyć jedno z drugim, np. zgłaszając się na wolontariat w rezerwacie przyrody, pomagając przy opiece nad słoniątkami-sierotami w Kenii lub przy ochronie żółwi morskich na plażach Tanzanii. Wspólna praca przy takim projekcie będzie nie tylko przygodą, ale i głęboko poruszającym doświadczeniem, które umocni Waszą więź. Dla innych inspiracją może być pomoc ludziom – np. wyjazd do Ameryki Południowej i wolontariat w szkołach na peruwiańskiej prowincji, gdzie uczycie dzieci angielskiego lub informatyki, albo dołączenie do projektu budowy studni w wioskach w Azji. Możliwości jest mnóstwo i zależą od Waszych zainteresowań oraz umiejętności. Taka podróż poślubna z misyjnym zacięciem ma w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Oczywiście nie będzie to typowy luksusowy wypoczynek – wręcz przeciwnie, czeka Was często skromne zakwaterowanie, proste jedzenie, realna praca i zaangażowanie. Ale w zamian dostaniecie coś, czego nie da żaden hotel: prawdziwe, autentyczne przeżycia i wdzięczność osób czy organizacji, którym pomożecie. Wspólne wolontariackie działanie da Wam także nowe spojrzenie na siebie nawzajem – zobaczycie, jak Wasza druga połowa radzi sobie w niecodziennych warunkach, jak okazuje empatię, cierpliwość, kreatywność. To buduje ogromny szacunek i podziw do partnera. Miesiąc miodowy spędzony w ten sposób z pewnością odciśnie ślad w Waszych sercach – będziecie wspominać nie tylko miejsca, które zobaczyliście, ale i ludzi, którym pomogliście, i być może to zapoczątkuje Waszą wspólną tradycję angażowania się w wolontariaty również w przyszłości. Oczywiście, nie jest to pomysł dla każdego – jeśli marzyliście głównie o beztroskim odpoczynku, to raczej się nie spełni podczas wolontariatu. Ale jeżeli od wakacji oczekujecie głębszych przeżyć i chcecie, by Wasz honeymoon miał też wymiar wartości, rozważcie tę opcję. Można ją zresztą połączyć z elementami relaksu – np. po dwóch tygodniach wolontariatu zafundować sobie tydzień wypoczynku w okolicy, by jednak nie wrócić z podróży zupełnie zmęczonym. Wolontariat w podróży poślubnej to dowód na to, że romantyzm i idealizm mogą iść w parze – wspólnie robicie coś dobrego, a to daje niesamowitą satysfakcję i poczucie jedności.

Formy wolontariatu dla podróżujących nowożeńców

Wolontariat wolontariatowi nierówny – istnieje wiele rodzajów projektów, do których możecie dołączyć jako ochotnicy. Wybór zależy od tego, co Was najbardziej porusza i czym chcielibyście się zająć. Miłośnicy zwierząt mają szerokie pole do popisu: popularne są projekty wolontariatu w rezerwatach dzikich zwierząt w Afryce czy Azji. Możecie np. pracować w sanktuarium słoni w Tajlandii, gdzie opiekujecie się uratowanymi przed kłusownikami lub ciężką pracą słoniami – karmicie je, pomagacie przy kąpielach, sprzątacie wybiegi. Albo dołączyć do programu ochrony żółwi morskich w Kostaryce czy na Malediwach: patroluje się plaże, zabezpiecza złożone jaja przed drapieżnikami i kłusownikami, a potem pomaga maleńkim żółwikom dotrzeć bezpiecznie do oceanu. Ogrom emocji gwarantowany, gdy trzymacie w dłoni maleńkiego żółwia i wypuszczacie go na wolność, wiedząc że dzięki Wam ma większe szanse przetrwać. Inny przykład to wolontariat w ośrodkach rehabilitacji dzikich zwierząt – np. opieka nad leniwcami w Ameryce Środkowej, małpami w Amazonii, ptakami drapieżnymi w RPA itp. Osoby o wrażliwości społecznej mogą wybrać wolontariat, który koncentruje się na ludziach. Opcji jest mnóstwo: praca z dziećmi (np. w domach dziecka, szkołach, świetlicach środowiskowych), z młodzieżą (nauka języka, prowadzenie warsztatów artystycznych czy sportowych), z kobietami (projekty wspierające kobiety w trudnych sytuacjach, np. szycie, edukacja zdrowotna), a nawet z mnichami buddyjskimi (niektóre klasztory w Azji przyjmują wolontariuszy do nauki angielskiego). Możecie wyjechać na misję humanitarną – choć to akurat wymaga często specjalistycznych umiejętności i jest organizowane przez wyspecjalizowane organizacje, więc jako jednorazowy wolontariat poślubny lepiej celować w mniejsze projekty pozarządowe. Ciekawą formą jest też tzw. wolontariat ekologiczny – czyli projekty związane z ochroną środowiska. Przykładowo, w Ameryce Południowej możecie pomagać przy zalesianiu terenów wykarczowanych w dżungli lub przy badaniach biologicznych (np. liczenie gatunków ptaków, monitoring raf koralowych – tutaj przyda się umiejętność nurkowania). W Europie też są takie możliwości – np. wolontariat w parkach narodowych, praca przy utrzymaniu szlaków górskich, sprzątanie plaż, ochrona zagrożonych gatunków (foki szare na wybrzeżach Bałtyku czy żółwie Caretta caretta w Grecji). Dla osób o inklinacjach rolniczych i ekologicznych istnieje sieć WWOOF (World Wide Opportunities on Organic Farms) – to program, w którym wolontariusze pracują na organicznych farmach na całym świecie w zamian za wyżywienie i zakwaterowanie. Może to być nietypowy pomysł na podróż poślubną: np. kilka tygodni na winnicy w Toskanii, gdzie pomagacie przy winobraniu, albo opieka nad alpakami na farmie w Andach. Pracujecie kilka godzin dziennie, a resztę czasu możecie przeznaczyć na poznawanie okolicy. Ta forma jest mniej zorganizowana „odgórnie” – dogadujecie się bezpośrednio z gospodarzem co do czasu pobytu i zakresu pracy. Jeszcze inny pomysł – wolontariat kulturowy. Jeśli fascynuje Was kultura jakiegoś kraju, możecie np. pomagać w organizacji lokalnego festiwalu, uczyć się tradycyjnego rzemiosła, działać w muzeum czy ośrodku kultury jako wolontariusz. Np. w Ameryce Środkowej niektóre organizacje przyjmują wolontariuszy do pomocy przy warsztatach rękodzieła z lokalnymi artystami, co wspiera tamtejsze społeczności. Jak widać wachlarz możliwości jest szeroki – istotne, by wybrać taką formę wolontariatu, która będzie dla Was obojga ciekawa i wartościowa. Porozmawiajcie, co jest bliskie Waszym sercom: czy ratowanie przyrody, czy praca z dziećmi, a może rozwój społeczności lokalnych. Dobrze, gdy motywacja jest szczera – wolontariat potrafi być wymagający i nie zawsze „romantyczny” w klasycznym sensie, ale gdy robicie coś, co uważacie za sensowne, da Wam to ogromną radość. Wspólne wartości i cel potrafią zjednoczyć parę bardziej niż niejeden pobyt w spa.

Eleganckie menu weselne z delikatnym akcentem różu | Nefryt nr 1
Eleganckie menu weselne z delikatnym akcentem różu | Nefryt nr 1

Zawieszki na alkohol w stylu glamour ze złoceniem | Glamour nr 5
Zawieszki na alkohol w stylu glamour ze złoceniem | Glamour nr 5

Złocone winietki z eukaliptusem i gipsówką | Soreli nr 5
Złocone winietki z eukaliptusem i gipsówką | Soreli nr 5

Jak zorganizować podróż poślubną połączoną z wolontariatem

Zaplanowanie wolontariatu w ramach podróży poślubnej wymaga nieco innego podejścia niż zwykłe wakacje. Przede wszystkim trzeba znaleźć odpowiedni projekt i organizację, z którą pojedziecie. Najlepiej zacząć poszukiwania kilka miesięcy wcześniej. Są portale zrzeszające oferty wolontariatu na całym świecie – możecie tam filtrować po regionie, typie pracy, długości pobytu. Warto sprawdzić opinie innych wolontariuszy o danym miejscu, by upewnić się, że projekt jest rzetelny, a pomoc rzeczywiście potrzebna i etyczna. Niestety, w branży tzw. wolonturystyki zdarzają się również nieuczciwe inicjatywy nastawione głównie na zysk z opłat od wolontariuszy, bez realnej korzyści dla podopiecznych (np. pseudosionatoria ze zwierzętami, gdzie te są bardziej atrakcją dla turystów niż obiektami opieki). Dlatego wybierajcie ostrożnie i czytajcie rekomendacje. Gdy już znajdziecie projekt, skontaktujcie się z organizatorami. Zazwyczaj trzeba wypełnić formularz zgłoszeniowy, opisać siebie, swoje umiejętności, motywacje. Mogą chcieć przeprowadzić z Wami rozmowę online. Nie zdziwcie się też, jeśli poproszą o symboliczne CV czy list motywacyjny – to normalne, bo chcą poznać wolontariuszy i upewnić się, że jadą poważne, odpowiedzialne osoby (w końcu często powierzą Wam opiekę nad dziećmi czy zwierzętami). Kwestie finansowe: wbrew pozorom wolontariat za granicą zwykle nie jest darmowy. Często obowiązuje opłata za udział – pokrywa ona Wasze zakwaterowanie, wyżywienie, czasem transport lokalny i materiały potrzebne w projekcie. Dzięki temu organizacja nie ponosi kosztów przyjmując Was, a Wy macie z głowy szukanie noclegu itd. Przykładowo, wolontariat w rezerwacie przyrody może kosztować np. 300–500 dolarów za tydzień od osoby (z pełnym utrzymaniem), a w biedniejszych krajach Azji można znaleźć projekty za koszt rzędu 100–200 dolarów tygodniowo. Są też takie, gdzie wolontariusz nie płaci nic lub symbolicznie – np. w ramach WWOOF pracujecie kilka godzin dziennie, a gospodarz w zamian daje jedzenie i dach nad głową. Upewnijcie się dokładnie, co zawiera opłata i jakie będą warunki życia. Zakwaterowanie podczas wolontariatu bywa bardzo podstawowe: wspólne pokoje z innymi wolontariuszami, brak ciepłej wody, ograniczony dostęp do Internetu. To też warto wiedzieć z góry – jeśli np. chcecie mieć prywatny pokój (co zrozumiałe w podróży poślubnej), dowiedzcie się, czy to w ogóle możliwe i ewentualnie za dopłatą. Gdy formalności dopełnicie i termin wyjazdu się zbliża, zadbajcie o przygotowanie medyczne i logistyczne. Sprawdźcie, czy kraj do którego jedziecie wymaga szczepień (np. żółta febra w części Afryki), czy zalecana jest profilaktyka malarii, czy trzeba mieć jakieś badania (przy pracy ze zwierzętami czasem wymagany jest np. ważny szczep przeciw tężcowi lub wściekliznie). Koniecznie wykupcie ubezpieczenie turystyczne na cały okres wyjazdu, w tym na wolontariat – upewnijcie się, że polisa obejmuje też pracę fizyczną czy wolontariat (niektóre standardowe polisy turystyczne wyłączają „pracę fizyczną”, więc lepiej doprecyzować ten punkt). Jeśli jedziecie w rejony np. wysokogórskie czy odległe od cywilizacji, dodajcie rozszerzenie obejmujące akcje ratunkowe. Wizy i dokumenty: dowiedzcie się, czy na wolontariat potrzebna jest wiza. Czasem odbywa się on na zwykłej wizie turystycznej, a czasem organizacja załatwia specjalną wizę wolontariacką. Przygotujcie kopie dokumentów, zapiszcie numery kontaktowe do organizatorów na miejscu. Warto też wcześniej nieco podszkolić język, którym będziecie się posługiwać – zazwyczaj wymogiem jest angielski w stopniu komunikatywnym, ale jeśli jedziecie np. do Ameryki Łacińskiej, to podstawy hiszpańskiego bardzo się przydadzą. Podobnie francuski w Afryce frankofońskiej. Weźcie pod uwagę, że wolontariat to nie tylko dawanie, ale i nauka – będziecie zanurzeni w obcej kulturze, więc miejcie otwarte umysły i serca. Może traficie do miejsca, gdzie standard życia jest bardzo skromny – przygotujcie się psychicznie na brak wygód i na zetknięcie z prawdziwymi problemami, których może w turystycznej podróży byście nie dostrzegli (ubóstwo, choroby, cierpienie zwierząt itp.). Wsparcie siebie nawzajem w takich chwilach będzie nieocenione – rozmowy wieczorem o tym, co zobaczyliście, przepracowanie razem emocji. W końcu jesteście partnerami na dobre i złe, a takie doświadczenie może jeszcze bardziej zacieśnić Waszą więź i wzmocnić empatię. Nie zapomnijcie też dokumentować Waszej przygody – róbcie zdjęcia (oczywiście z poszanowaniem prywatności ludzi, z którymi pracujecie – warto spytać, czy można ich fotografować), piszcie dziennik. Po latach te zapiski i obrazy będą bezcenną pamiątką Waszej nietypowej podróży poślubnej. Na koniec wolontariatu często organizacja wystawia certyfikat uczestnictwa, czasem organizuje małe pożegnanie – przygotujcie się, że rozstanie z nowymi przyjaciółmi może być wzruszające. Dobrze jest zostawić coś po sobie – drobny datek na dalszą działalność projektu (jeśli możecie), czy choćby upominki z Polski, które przywieźliście. Wasz miesiąc miodowy dobiegnie końca, ale dobro, które daliście, zostanie. Wspólne wolontariackie przeżycia staną się pięknym fundamentem Waszego małżeństwa – kiedyś możecie opowiedzieć dzieciom, jak mama i tata na podróży poślubnej ratowali żółwie czy uczyli angielskiego w nepalskiej wiosce. Brzmi jak bajka, a może być rzeczywistością – wystarczy odwaga, by pójść pod prąd utartym schematom i wielkie serce do dzielenia się sobą z innymi.

Kilka krajów na raz – podróż poślubna dookoła świata

Wielka wyprawa w nieznane na dobry początek małżeństwa

A gdyby tak rzucić wszystko i wyruszyć z plecakami w najdłuższą podróż życia, czyniąc z niej jednocześnie podróż poślubną? Dla prawdziwych entuzjastów podróżowania wyprawa dookoła świata we dwoje to spełnienie marzeń i niesamowity start wspólnego życia. Taki pomysł jest zdecydowanie alternatywny w stosunku do klasycznych tygodniowych wczasów – wymaga więcej czasu, planowania i odwagi, ale za to nagroda jest ogromna: niezliczone przygody na kilku kontynentach, wspomnienia z każdego zakątka globu, prywatna epicka opowieść, której bohaterami będziecie Wy dwoje. Podróż dookoła świata może przybrać różne formy. Niektóre pary decydują się sprzedać większość dobytku, wziąć roczny urlop bezpłatny (lub rzucić pracę) i po ślubie po prostu ruszyć przed siebie, gdzie oczy poniosą, realizując ideę gap year (roku przerwy) już jako małżeństwo. Inni planują kilkumiesięczną trasę z konkretnymi punktami – np. Azja Południowo-Wschodnia, potem Australia, potem oba Ameryki – by w ciągu pół roku czy roku odwiedzić jak najwięcej miejsc z listy marzeń. Jeszcze inni stawiają na jeden bilet „RTW” (Round The World), czyli bilet dookoła świata oferowany przez linie lotnicze w ramach jednego sojuszu, pozwalający na zrobienie kilku stopów w różnych krajach. Niezależnie od sposobu, idea jest taka sama: nie ograniczać się do jednego kraju czy regionu, ale przeżyć razem podróż obejmującą wiele kultur, klimatów i krajobrazów. Taka wyprawa to właściwie kilka podróży poślubnych w jednej – jednego tygodnia nurkujecie na rafie koralowej na Filipinach, kolejnego zdobywacie wulkany w Nowej Zelandii, następnie odpoczywacie na rajskiej plaży na wyspach Pacyfiku, by za chwilę pędzić campervanem przez Australię, uczyć się tanga w Argentynie, podziwiać Machu Picchu w Peru, a na koniec np. odnowić przysięgę ślubną w Las Vegas! Brzmi niewiarygodnie? A jednak są pary, którym udaje się takie marzenia zrealizować i wcale nie muszą to być milionerzy. Często wystarczy odpowiedni plan i determinacja. Oczywiście, podróż dookoła świata to duże przedsięwzięcie i ma swoje cienie – zmęczenie, bycie długo poza domem, rozłąka z bliskimi – ale za to korzyści są nie do przecenienia. Po pierwsze, macie niepowtarzalną okazję lepiej się poznać w różnych sytuacjach. Długa podróż obnaża nasze słabości i uwydatnia zalety – spędzacie razem 24/7, wspólnie radzicie sobie ze stresem, z niespodziankami, z radościami. Jeśli przetrwacie razem rok w drodze, to mało co Was potem w życiu zaskoczy! Po drugie, przywozicie ze sobą prawdziwy skarbiec wspomnień i historii, które będą Was już zawsze łączyć i odróżniać od innych. Wasi znajomi będą z zapartym tchem słuchać opowieści, jak zgubiliście się w dżungli na Borneo albo jak gościli Was mnisi w tybetańskim klasztorze. Po trzecie, taka wyprawa uczy pokory i zrozumienia świata – zobaczycie bogactwo kultur i jednocześnie nieraz biedę czy problemy, z którymi borykają się różne społeczeństwa. To poszerza horyzonty i sprawia, że jako para będziecie bardziej świadomi i być może bardziej wdzięczni za to, co macie. I wreszcie, last but not least, wielomiesięczna włóczęga to po prostu fantastyczna zabawa i przygoda. Każdy dzień przynosi coś nowego – nigdy nie wiecie, kogo spotkacie za rogiem, gdzie spędzicie noc (czy będzie to hostel, namiot pod gwiazdami, a może kanapa nowo poznanych przyjaciół), jakie wyzwanie przed Wami stanie (np. dogadanie się na migi z kimś, kto nie zna żadnego Waszego języka) i jaki cud natury lub kultury dziś Was zachwyci. Życie w takiej podróży jest intensywne, pełne barw i emocji – idealne, by celebrować młodość, miłość i fakt, że właśnie zaczęliście wspólną drogę przez życie. Nie bez przyczyny mówi się, że świat to książka – a ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę. Wy podczas takiego honeymoonu przeczytacie tych stron kilkanaście albo kilkadziesiąt, wspólnie spisując pierwszy rozdział Waszej małżeńskiej historii.

Eleganckie pudełko na ciasto weselne z personalizacją | Szafirowe nr 3
Eleganckie pudełko na ciasto weselne z personalizacją | Szafirowe nr 3

Kwadratowe pudełko na ciasto w stylu glamour | Pastelowe nr 3
Kwadratowe pudełko na ciasto w stylu glamour | Pastelowe nr 3

Akwarelowa Księga Gości w odcieniach dusty blue i różu | Eteryczne nr 4
Akwarelowa Księga Gości w odcieniach dusty blue i różu | Eteryczne nr 4

Jak zaplanować podróż poślubną dookoła świata

Planowanie tak rozległej wyprawy to spore wyzwanie logistyczne, ale także część zabawy. Zacznijcie od burzy mózgów: jakie miejsca marzyliście zobaczyć? Sporządźcie listę krajów lub konkretnych atrakcji (np. „zobaczyć Wielki Mur w Chinach”, „popłynąć Amazonią”, „poleżeć na Bora-Bora”). Potem realistycznie oceńcie, ile macie czasu. Czy możecie pozwolić sobie na rok w podróży, czy raczej kilka miesięcy? A może uda się wziąć trzymiesięczny urlop dziekański/sabbatical? Od tego będzie zależeć zakres wyprawy – dookoła świata w rok można spokojnie objechać kilka kontynentów, ale jeśli macie np. tylko 2-3 miesiące, lepiej skupić się na jednym regionie (np. Azja + Oceania) albo wybrać kilka głównych przystanków. Kluczowy jest też budżet. Obliczcie środki, jakimi dysponujecie lub które jesteście w stanie zebrać. Co ciekawe, długa podróż w przeliczeniu na dzień może być tańsza niż krótki urlop – to dlatego, że żyjąc jak backpackerzy, korzystacie z tanich noclegów, lokalnego jedzenia, przemieszczacie się niedrogimi środkami, a koszt najdroższego elementu (biletów lotniczych) rozkłada się na wiele dni. Są pary, które przeżyły rok w podróży za łączną sumę, jaką inni wydają na dwutygodniowe luksusowe wczasy. Wszystko zależy od stylu podróżowania. Taki wyjazd, podobnie jak ślub, wymaga dobrego planowania finansowego. Więcej na ten temat przeczytacie w naszym poradniku: Planowanie budżetu ślubnego: porady, jak skutecznie planować wydatki. Jeśli zgadzacie się na pewne niewygody i podróż budżetową, możecie znacząco obniżyć koszty: spać w hostelach (albo korzystać z gościnności ludzi przez Couchsurfing), stołować się na ulicznych straganach zamiast w restauracjach, przemieszczać się nocnymi autobusami czy pociągami (oszczędzając nocleg). Wiele par decyduje się też na pracę dorywczą podczas podróży – np. kilka tygodni pracy na farmie winogron w Australii, by zarobić na dalszą część wyprawy, czy freelancing online (jeśli macie takie możliwości, by pracować zdalnie). Plan finansowy powinien jednak przewidywać awaryjny fundusz na nieprzewidziane wydatki i bilet powrotny do domu. Kolejna decyzja: ścieżka podróży. Czy lecicie głównie samolotami (np. kupując bilet RTW, który zakłada z góry pewne przeloty w jednym kierunku dookoła globu), czy wolicie improwizować na bieżąco, kupując bilety „na raty” i uzupełniając je transportem lądowym? Bilet dookoła świata jest wygodny, ale dość sztywny – musicie trzymać się wybranych dat i tras. Alternatywą jest pełna swoboda: np. kupujecie one-way ticket na pierwszy kontynent (powiedzmy do Bangkoku) i dalej decydujecie spontanicznie – czy jedziecie lądem do Malezji, stamtąd lot na Bali, potem do Australii, itd., kupując bilety, gdy znajdziecie dobrą cenę. To wymaga elastyczności i czasu, ale daje wolność zmiany planów. Rekomendacją doświadczonych obieżyświatów jest: nie planujcie każdego szczegółu z góry. Świat w drodze może Was zaskoczyć – spotkacie kogoś, kto zaprosi Was w ciekawe miejsce, zakochacie się w jakimś kraju i zechcecie zostać tam dłużej, albo przeciwnie – coś Wam się nie spodoba i ruszycie szybciej dalej. Zostawcie przestrzeń na taką spontaniczność. Ogólnie dobrze jest jednak zorientować się w klimacie i porach roku w poszczególnych miejscach – np. jeśli planujecie Himalaje, to lepiej być tam na wiosnę lub jesień (pogoda stabilniejsza), unikać pory monsunowej w Azji Południowej (lato), a na Pacyfiku omijać sezon cyklonów. Przygotowanie dokumentów i formalności przy podróży dookoła świata to ważna część planu. Sprawdźcie wymagania wizowe w krajach, które chcecie odwiedzić – do niektórych dostaniecie wizę od ręki na granicy, ale są takie, gdzie trzeba wyrobić ją przed wyjazdem (np. wizy do Chin, Rosji itp.). Przy długiej trasie bywa skomplikowane ogarnianie wiz z wyprzedzeniem, bo terminy ważności są ograniczone – tu z pomocą przychodzą często ambasady po drodze (np. będąc w jednym kraju, aplikujecie o wizę do następnego w tamtejszej ambasadzie). Dobrze poczytać relacje innych podróżników, jak to logistycznie rozwiązywali. Szczepienia – długotrwała podróż może zahaczać o rejony tropikalne, więc skonsultujcie się z lekarzem medycyny podróży. Standardowy pakiet to żółtaczka A i B, dur brzuszny, błonica/tężec/polio, w razie Afryki subsaharyjskiej żółta febra (w niektórych krajach wymagana wjazdowo). Rozważcie też profilaktykę malaryczną, jeśli będziecie długo w strefach zagrożenia – można zabrać ze sobą leki na wypadek, ale przede wszystkim moskitiery, repelenty itp. Ubezpieczenie podróżne na długi wyjazd to kolejna sprawa – większość polis turystycznych ma ograniczenie długości pojedynczej podróży (np. 90 dni), więc musicie poszukać specjalnego ubezpieczenia dla backpackerów na wiele miesięcy. Czasem opłaca się kupić lokalnie ubezpieczenie w krajach, gdzie spędzicie dużo czasu, albo dołączyć do globalnych programów (np. ubezpieczenie na wypadek ewakuacji medycznej). To może brzmieć skomplikowanie, ale wiele par przecierało już te szlaki i dzieli się poradami w internecie. Pakowanie na podróż dookoła świata to sztuka minimalizmu. Pamiętajcie, że im mniej rzeczy, tym mniej do dźwigania – a i tak pewnie będziecie mieć dwa duże plecaki (np. 50-70 litrów) + dwa mniejsze podręczne. Zasada to zabrać ubrania uniwersalne i warstwowe: od stroju kąpielowego i lekkich koszulek po jedną ciepłą bluzę i kurtkę przeciwdeszczową. Dobrze mieć bardzo wygodne buty (jedne sportowe/trekkingowe i jedne sandały), a resztę garderoby można kupować po drodze tanio na lokalnych bazarach, gdy się zużyje czy zmieni klimat. Weźcie podstawowy sprzęt: latarki, scyzoryk, apteczkę, ultralekki śpiwór lub wkładkę jedwabną (przyda się w hostelach o wątpliwej czystości), ewentualnie mały namiot jeśli planujecie camping. Elektronika: smartfon z dobrym aparatem (lub dodatkowo mały aparat fotograficzny), powerbank, czytnik e-booków (książki w drodze to zbawienie na długie przejazdy), niewielki laptop lub tablet jeśli chcecie prowadzić bloga czy pracować. Bardzo ważna jest organizacja finansów: załóżcie, że najlepiej mieć kilka źródeł pieniędzy – gotówkę w dolarach/euro w części na czarną godzinę, karty płatnicze (dwóch różnych systemów – Visa, Mastercard) i np. konto walutowe z możliwością darmowych wypłat za granicą. Nie trzymajcie wszystkiego w jednym miejscu. Zróbcie też skany dokumentów, biletów, rezerwacji i trzymajcie w chmurze, a kopie wydrukowane gdzieś głęboko w plecaku. Taki globalny wyjazd to logistyczny rollercoaster, ale nie da się wszystkiego przewidzieć – i to jest piękne. Musicie nastawić się na improwizację i rozwiązywanie problemów na bieżąco. Może się zdarzyć, że utkniecie gdzieś, bo np. odwołają pociąg – wtedy traktujcie to jak element przygody i szansa, by zobaczyć coś spoza planu. Kluczem do udanej podróży dookoła świata we dwoje jest dobra komunikacja i zgranie. Ustalcie między sobą oczekiwania: czy nastawiacie się na zwiedzanie zabytków, czy naturę, jaki poziom komfortu jest minimalnie akceptowalny (np. raz na tydzień noc w prywatnym pokoju by odpocząć od hostelowej sali – to bywa zbawienne dla prywatności pary). Miejcie jasność finansową – np. budżet dzienny i trzymanie się go. Ale też bądźcie dla siebie wyrozumiali: każdy czasem będzie miał gorszy dzień, zmęczenie, homesickness (tęsknotę za domem), czy drobne frustracje. Rozmawiajcie o tym otwarcie, zamiast kumulować. W ten sposób kryzysy będą krótkie i nie zepsują całego wyjazdu. Pomyślcie też o swoich bliskich – długa podróż to wyzwanie dla rodziców, którzy się martwią ?. Ustalcie z nimi co jakiś czas kontakt (np. raz na tydzień mail czy telefon), żeby wiedzieli, że u Was ok. Gdy wszystko dobrze zaplanujecie i nastawicie się mentalnie, pozostaje już tylko wyruszyć. Pierwszy krok – wsiąść do samolotu czy pociągu w daleki świat – bywa najtrudniejszy. Potem wpadniecie w rytm i świat stanie się Waszym domem. Wasza podróż poślubna może trwać miesiącami, ale minie szybko i intensywnie. Nauczy Was więcej o sobie nawzajem niż lata zwykłego życia, da całą masę anegdot (takich własnych „dziejów Tristrama i Izoldy” tylko w wersji backpackerskiej ?) i pewność, że razem przeżyliście coś absolutnie wyjątkowego. W końcu ilu ludzi może powiedzieć, że objechało świat z ukochaną osobą tuż po ślubie? Bezcenne! Oczywiście powrót do rzeczywistości może być trudny – po takiej wolności i emocjach codzienność wydaje się monotonna. Ale wtedy zawsze możecie planować następne wyprawy, choćby krótsze. Wasz przykład pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych, a wspólne marzenia są po to, by je realizować.

Jednokartkowe Zaproszenia na Ślub ze złoceniem | Simple nr 2
Jednokartkowe Zaproszenia na Ślub ze złoceniem | Simple nr 2

Ekstrawaganckie Zaproszenia Weselne na Szkle | Szklany Zimowy Akcent | Bawełna & Sosna | Korani nr 8
Ekstrawaganckie Zaproszenia Weselne na Szkle | Szklany Zimowy Akcent | Bawełna & Sosna | Korani nr 8

Wyjątkowe Zaproszenie na Ślub ze Złoceniem, Różowymi Piwoniami i Kopertą z Kalki | Nietypowe Ślubne Zaproszenia | Rubin nr 10
Wyjątkowe Zaproszenie na Ślub ze Złoceniem, Różowymi Piwoniami i Kopertą z Kalki | Nietypowe Ślubne Zaproszenia | Rubin nr 10

Życie w drodze – wyzwania i niesamowite doświadczenia

Wielomiesięczna włóczęga dookoła globu brzmi bajecznie, ale warto wspomnieć też o wyzwaniach, które się z nią wiążą – abyście byli na nie gotowi i potrafili przekuć je w pozytywne doświadczenia. Pierwszym wyzwaniem jest rutyna dnia codziennego w niestandardowych warunkach. Brak stałego planu może być cudowny, ale czasem też męczący. Każdego dnia ustalacie od nowa gdzie zjecie, gdzie załatwicie pranie, jak się dogadacie w sprawie biletu. Takie proste czynności mogą frustrować, gdy są ciągłe – w domu to niezauważalne (bo pralka na miejscu, lodówka pełna), a w drodze stają się mini-zadaniami logistycznymi. Receptą jest podział obowiązków i wspólne ogarnięcie organizacji: np. jedno zajmuje się rezerwacją noclegu na następny przystanek, drugie sprawdza rozkład pociągów albo ogarnia lokalną kartę SIM. W ten sposób każdy czuje się potrzebny i nie przeciąży się tylko jedna osoba. W razie zmęczenia zróbcie dzień przerwy – zamiast zwiedzać, pobądźcie gdzieś dłużej, poleniuchujcie w parku albo w hostelowej strefie relaksu. Tempo podróży dostosujcie do samopoczucia – nie musicie wszędzie biegać z aparatem, świat poczeka. Druga sprawa to tęsknota za bliskimi i stabilizacją. W pewnym momencie może Wam brakować rodziny, przyjaciół, własnego łóżka czy po prostu rutyny. To normalne – każdy długodystansowy podróżnik ma chwile zwątpienia („po co my to robimy, może lepiej było zostać w domu?”). W takich momentach pomyślcie o wszystkich niesamowitych chwilach, które już za Wami i które jeszcze przed Wami. Możecie też pozwolić sobie na odrobinę luksusu, by podnieść morale – np. wynająć pokój w lepszym hotelu na dwie noce, zamówić ulubione jedzenie, zrobić sobie „Netflix night” jak w domu. Takie drobne resety pomagają. No i macie siebie – możecie się razem wyżalić, przytulić i następnego dnia znów ruszyć z energią. Konflikty w podróży – tak, zapewne jakieś się zdarzą, nawet najbardziej kochające się pary mogą się posprzeczać, gdy są non-stop razem i w stresujących sytuacjach. Kluczowe jest, żeby nie chować urazy. Np. sprzeczka o to, że ktoś źle przeczytał mapę i poszliście 5 km nie w tę stronę – to się wydaje ważne w chwili zmęczenia, ale z perspektywy całej wyprawy to drobiazg. Starajcie się rozwiązywać spory na bieżąco, z humorem. W końcu będziecie te „wpadki” wspominać z uśmiechem. W podróży dookoła świata nie wszystko będzie różowe – możecie doświadczyć problemów zdrowotnych (klątwa faraona, drobne zatrucia czy przeziębienia – warto mieć podstawowe leki i ubezpieczenie, o czym była mowa), kradzieży (zachowajcie czujność, zwłaszcza w tłocznych miejscach – dokumenty i większą gotówkę trzymajcie w saszetce pod ubraniem, nie obnoście się ze sprzętem w biednych rejonach), opóźnień i biurokracji (czasem coś utknie na granicy, pociąg nie przyjedzie – cierpliwość to cnota globtrotera). Ale to wszystko część gry. Najważniejsze, byście działali jako drużyna, a nie przeciw sobie – w ten sposób każde wyzwanie będzie cementować Wasz związek zamiast go nadwątlać. A teraz ta przyjemniejsza strona medalu: niesamowite doświadczenia, które są esencją podróży dookoła świata. Tego nie da się przecenić. Wrócicie z bagażem przeżyć, którym moglibyście obdzielić wiele osób. Będziecie mieli swoje tajemne kody i wspomnienia, które tylko Wy dwoje do końca zrozumiecie – bo kto inny pojmie emocje towarzyszące np. wspólnemu oglądaniu wschodu słońca nad Angkor Wat, kiedy to absolutne piękno sprawia, że łzy same lecą po policzkach? Albo śmiech, jaki Was ogarnął, gdy zgubiliście but w błocie podczas przeprawy przez dżunglę – wtedy może nie było do śmiechu, ale po czasie to najzabawniejsza anegdota. Relacje z ludźmi – to kolejny skarb. Spotkacie dziesiątki osób: innych podróżników z całego świata, miejscowych o odmiennych kulturach. Wasz krąg przyjaciół może powiększyć się o poznanych gdzieś w hostelu w Argentynie Hiszpanów, z którymi potem utrzymacie kontakt, albo rodzinę z Indii, która gościła Was na kolacji i do dziś wymieniacie kartki na święta. Takie międzynarodowe znajomości otwierają oczy na uniwersalność ludzkich wartości – zobaczycie, że pomimo różnic języka czy koloru skóry, ludzie wszędzie kochają się, śmieją, pracują, troszczą o dzieci... Nierzadko doświadczycie bezinteresownej życzliwości – ktoś Was podwiezie autostopem, nie chcąc nic w zamian, ktoś zaprosi do domu na herbatę z ciekawości, kim są ci młodzi turyści z dalekiego kraju. Te chwile przywracają wiarę w dobroć człowieka. Dla Was, jako małżeństwa, wspólne przeżywanie takich sytuacji będzie budujące – razem zobaczycie świat i ludzi z najlepszej strony, co w trudniejszych momentach życia (już po podróży) pomoże pamiętać, że dobro istnieje. Powrót z podróży dookoła świata to również część procesu – przeżyjecie lekki szok kulturowy na odwrót, gdy nagle znajdziecie się znów w znajomym otoczeniu, gdzie wszystko jest takie samo jak było, tylko Wy jesteście inni. Przyjaciele mogą nie do końca rozumieć, jak Was to zmieniło – i tu macie siebie, bo Wy wiecie najlepiej. Wasza więź będzie po takim przeżyciu niewiarygodnie silna. Przecież przeszliście razem przez ogień i wodę – dosłownie i w przenośni. Takie doświadczenie to wielki kapitał na przyszłość. Kiedy pojawią się codzienne problemy (praca, rachunki, może kiedyś dzieci), zawsze będziecie mieć w pamięci: „Hej, daliśmy radę objechać świat, to i z kredytem sobie poradzimy!”. Będziecie też mieć do czego wracać we wspomnieniach w jesieni życia – Wasze wnuki zapewne z wypiekami na twarzy będą słuchać opowieści, jak dziadkowie w młodości ruszyli w świat z plecakiem. Podróż poślubna dookoła świata to nie tylko wakacje, to styl życia na pewien czas. Wymaga odwagi, ale daje nieskończone bogactwo wrażeń. Jeśli czujecie, że to Was kręci – idźcie za tym marzeniem.

Wspomnienia z całego świata na całe życie

Kiedyś, wiele lat później, usiądziecie razem przy albumie ze zdjęciami (albo raczej prezentacji holograficznej – kto wie, co technologia przyniesie ?) i wrócicie myślami do swojej alternatywnej podróży poślubnej. Nieważne, czy wybraliście kamper, góry, żagle, wolontariat czy cały świat – z każdego z tych pomysłów przywieziecie bagaż bezcennych wspomnień. Może będziecie wspominać komiczne sytuacje: jak to koza wskoczyła Wam do kampera na albańskiej wsi, jak przewróciła Was fala podczas cumowania jachtu i oboje wpadliście do wody ubrani, czy jak w trakcie wolontariatu dzieci w afrykańskiej szkole dały Wam własnoręcznie zrobiony prezent pożegnalny i oboje płakaliście ze wzruszenia. Te historie będą cząstką rodzinnej legendy, która Was ukształtowała jako małżeństwo. Ilekroć życie przyniesie nudę czy stres, wystarczy, że spojrzycie na muszelkę przywiezioną z dalekiej wyspy czy poczujecie zapach górskiego lasu na starym polarze – i wrócą te emocje: radość, ekscytacja, zdziwienie światem, duma z siebie nawzajem. Alternatywna podróż poślubna to skarb na całe życie właśnie dlatego, że nie jest łatwą rozrywką, lecz wspólnie przeżytą przygodą. Takie doświadczenia procentują. Być może odkryjecie w sobie nowe pasje – kto wie, może po rejsie stwierdzicie, że robicie patent żeglarski i będziecie co roku czarterować łódź, bo to Wasz żywioł? Albo po wolontariacie za granicą zaczniecie udzielać się społecznie też w kraju, bo poczuliście, jak wiele satysfakcji daje pomaganie. Świat stoi przed Wami otworem i już zawsze będzie – bo zniknie lęk przed nieznanym, skoro oswoiliście tyle nieznanych miejsc. Wasz przykład może zainspirować innych – być może znajomi, widząc Wasze szczęście i słuchając opowieści, sami odważą się spełnić swoje nietypowe marzenia. Na pewno też każda rocznica ślubu będzie okazją do wspominek z miesiąca (a może roku) miodowego innego niż wszystkie. To coś, czego nikt Wam nie odbierze – nawet jeśli wspomnienia zbledną, między Wami pozostanie silna więź ugruntowana tym wspólnym przeżyciem. Na koniec warto podkreślić: nie liczy się, jak daleko i długo podróżowaliście – liczy się, że zrobiliście to razem, w zgodzie ze sobą. Alternatywna podróż poślubna ma sens tylko wtedy, gdy odpowiada Waszym pragnieniom. Dla jednych to będą kajaki w Kanadzie, dla innych tydzień w buddyjskim klasztorze, a dla kogoś innego objechanie Polski dookoła na rowerach. Nieważne, co wybierzecie – ważne, że będzie to Wasze. Nawet po latach, gdy codzienność nieco przysłoni tamte emocje, wystarczy iskra – pamiątka, melodia, zapach – by rozpalić wspomnienie. Bo takich pierwszych chwil małżeńskiego życia, tak intensywnych i wyjątkowych, nie da się zapomnieć. Podróż poślubna dla żądnych przygód to inwestycja w Was samych – w Wasze małżeństwo, które dzięki niej rozpoczyna się od mocnego, pięknego akordu. Możecie śmiało powiedzieć, że Wasz miesiąc miodowy (nieważne czy trwał 30 dni, czy 300) był jedyny w swoim rodzaju. I kto wie, może to dopiero początek wspólnego odkrywania świata? Być może na złotą rocznicę ślubu znów wyruszycie kamperem, jachtem czy samolotem ku przygodzie, bo pasja podróżowania razem zostanie z Wami na zawsze.

Eleganckie Zaproszenia Ślubne z Tłoczeniem | Zaproszenia Weselne | Karmen nr 4
Eleganckie Zaproszenia Ślubne z Tłoczeniem | Zaproszenia Weselne | Karmen nr 4

Subtelne Zaproszenia Ślubne na Szkle z Kwiatowym Motywem w Odcieniach Bieli i Zieleni | Korani nr 15
Subtelne Zaproszenia Ślubne na Szkle z Kwiatowym Motywem w Odcieniach Bieli i Zieleni | Korani nr 15

Zaproszenie na Ślub ze Złotym Akcentem i Czerwonymi Kwiatami | Zaproszenia Ślubne Glamour i Boho | Ruskus nr 1
Zaproszenie na Ślub ze Złotym Akcentem i Czerwonymi Kwiatami | Zaproszenia Ślubne Glamour i Boho | Ruskus nr 1

Zakończenie

Jak widzicie, alternatywna podróż poślubna może mieć wiele twarzy – od szalonej wyprawy po bezdrożach, po pełne serca zaangażowanie w pomoc innym. Niezależnie od tego, którą opcję wybierzecie, kluczem jest wspólne planowanie i dopasowanie podróży do Waszych charakterów. Taki nietypowy honeymoon z pewnością dostarczy Wam niesamowitych przeżyć i sprawi, że Wasze małżeństwo rozpocznie się od niezapomnianej przygody. Odważcie się marzyć niestandardowo – świat czeka na Was z otwartymi ramionami! Jeśli potrzebujecie więcej inspiracji lub porad związanych z organizacją ślubu i podróży poślubnej, zaglądajcie na nasz blog Amelia Wedding. Pamiętajcie też, że równie ważne jak podróż są przygotowania do samego ślubu – a w tym chętnie pomożemy, oferując Wam najpiękniejsze zaproszenia ślubne, dekoracje i drobne podziękowania dla gości. Życzymy Wam szerokiej drogi i pomyślnych wiatrów na nowej, wspólnej życiowej trasie! Niech Wasza miłość rośnie w siłę z każdym kilometrem. Wyruszcie śmiało ku przygodzie – pierwsza taka podróż zdarza się raz w życiu, więc sprawcie, by była dokładnie taka, o jakiej marzycie. Powodzenia!


Warto przeczytać również:

    Leave a Reply